Autor Wiadomość
Belethil
PostWysłany: Pon 10:44, 27 Lip 2009    Temat postu:


Postać ubrana w świetliste szaty siedziała sobie spokojnie na swoim ulubionym fotelu, znajdującym się w kącie pomieszczenia. Palce jej delikatnych dłoni spokojnie spoczywały na podłokietnikach, jakże wygodnego mebla, który to znajdował się w bliskim sąsiedztwie kamiennego kominka, z którego to płomien buchał ochoczno. Zastanawiającym mogło być to, że Belethil się nie odzywał, pozwalając tym samym aby to Carey prowadziła tą rozmowę z nowym kandydatem. Nie wynikało to jednak zapewne z jego braku zainteresowania owym młodzianem, a raczej z innych, nie znanych raczej innym, powodów. W końcu jednak i on postanowił też zabrać głos w tym miejscu. Wzrok swój skierował na Victora i począł się mu przyglądać. Przez długi czas nic nie mówił, jakby analizował każdy jego gest, słowo, intonację, sposób bycia. Niektórzy mogli by nawet stwierdzić, że wyglądało to tak, jakby ten Eldar czytał w duszy tego młodego męża, jednak czy tak było w istocie?


- Mellonamin pozwól, że i ja zadam tobie pytanie. Wspominałeś o tym, że przebywałeś na, nazwijmy to, dworze pewnego Dziecka Nocy, wśród jego sług oraz, że ten pobyt zaowocował niezatartym piętnem na twej psychice. Dostrzegłem jednak o wiele bardziej istotną sprawę, którą zdawałeś się celowo, lub nie, zbagatelizować, a przynajmniej ja to tak odebrałem. Mówiłeś, że po pierwsze nie panujesz jeszcze nad swoimi umiejętnościami i nie wiesz skąd do końca się one biorą, ale także, co jest bardziej istotne, że ciągnie ciebie do miejsc przepełnionych mroczną aurą. Victorze...


W tym momencie Belethil zawiesił swój głos, a wyraz jego twarzy z spokojnej i niezwykle uprzejmej, zmienił się na poważną i jakby zdystansowaną, jednak delikatny uśmiech dalej zdawał się tkwić, gdzieś tam...


- Obawiam się, że Czarny Pan ciebie woła, a skoro przebywałeś wśród Dzieci Nocy, jesteś o wiele bardziej podatny na jego działanie. Jeżeli przyjmiemy ciebie w nasze szeregi, będziesz musiał nad spobą dużo pracować, a my oczywiście tobie w tym pomożemy. Uprzedzam jednak już teraz, że nie będzie to łatwa droga. Chłopcze... wyczuwam w twoim sercu zalążki Czarnej Magii...
Airane
PostWysłany: Pon 22:27, 20 Lip 2009    Temat postu:

Elfka uśmiechnęła się jedynie do mężczyzny, lecz przez dłuższą chwilę po jego wypowiedzi, nie odzywała się. Zapewne jej myśli skierowane były ku kolejnemu pytaniu, które winno być skierowane do niego. Napięcie praktycznie namacale, powoli zaczynało opadać. Wreszcie. Kolejny uśmiech wykwitł na twarzy dziewczyny, zapewne znajdując kolejne pytanie po czym po sali rozbrzmiał jej melodyjny głos.
-Chciałam poprosić Cię, abyś zademonstrował mi choć odrobinę swych umiejętności, lecz skoro nie jesteś pewien swej mocy, nie będe do niczego zmuszać... Jednak, jeżeli oczywiście nie byłoby to problemem, powiedz mi kiedy odkryłeś w sobie ten dar, jaki posiadasz? Wiem, że w niektórych przypadkach, odkrywa się go w dość drastycznych momentach życia, więc jeśli i Ty należysz do takich osób, nie chcesz to nie mów Po tych słowach zamilkła, pełna oczekiwania. Z chęcią poznałaby odpowiedź na to pytanie, jeżeli nie jest ona oczywiście kłopotliwa. Dobrze by było, gdyby Victor przedstawił swą osobę najdokładniej jak tylko potrafi. Pomogłoby to w decyzji o przyjęciu go do Wiecznej Gildii.
Victor de Miracle
PostWysłany: Nie 22:11, 19 Lip 2009    Temat postu:

Victor delikatnie przeczesał włosy palcami by zdobyć sobie trochę czasu na przemyślenie tego jakże trafnego pytania. Tym razem też dążył do kontaktu wzrokowego, gdyż uważał, że dopiero w takiej formie rozmowa może się odbyć w sposób elegancki i wygodny. Uśmiechnął się delikatnie do elfki odsłaniając swoje białe zęby i zaczął powoli i spokojnie odpowiadać na Jej pytanie.

-Pytasz Pani cóż mnie skłoniło do wstąpienia do wiecznej gildii. Odpowiedź jest prosta: moc. Noszę w sobie ciężką do zidentyfikowania magię, która objawia się wyłącznie gdy towarzyszą mi wielkie emocje. Nauczyłem się ją mniej więcej kontrolować i zmuszać do przybrania postaci ognia, ale nie umiem Jej przyzwać od tak. Nigdy nie wiem czy uda mi się użyć magii i stąd miecz wiszący u mego pasa, na niego zawsze mogę liczyć, a na nią czasem nie.

Krótka pauza, cisza była niemalże przytłaczająca, ale nie przeszkadzało to młodzieńcowi, gdyż cenił sobie spokój. Wpatrywał się w Elkę i czerpał prawdziwą przyjemność z obserwowania Jej ruchów. Tym razem padła odpowiedź na pierwsze pytanie.

-Ciężko mówić o moich zajęciach na co dzień, gdyż dopiero zaczynam prowadzić normalne życie, a do tej pory poszukiwałem pewnej księgi, która miała mi pomóc zrozumieć czemu moje życie było takie, a nie inne. Niestety owe dzieło nie wyjaśniło mi niczego i miast dać odpowiedzi dodało tylko kolejne pytania.

Zakończył swoja wypowiedź i widać było iż to wszystko co ma do powiedzenia w tej kwestii.



_________________________________________________________________________________________
Przepraszam za długą zwłokę z odpisywaniem, ale miałem szalony weekend i nie byłem w stanie.
Airane
PostWysłany: Czw 19:01, 16 Lip 2009    Temat postu:

Na sali rozbrzmiał melodyjny śmiech. Ta, niesamowicie rozbawił tym pytaniem elfkę. Dziewczyna jeszcze chwilę nie mogła powstrzymać śmiechu, lecz po tym dość niedługim czasie opanowała się na tyle, aby powiedzieć co nieco.
-Widzisz, nie czas teraz na to, abym to ja odpowiadała na pytania. Moja kolej minęła już dawno temu. I jak widzisz stoję tu i to ja zadaje pytania, co oznacza że nie które rzeczy wiem. Tak więc pozwól, że przemilczę tę kwestie, a zadam Ci kolejne pytanie.
Tu przerwała by dopatrzeć się jakiejś reakcji mężczyzny i dopiero po dłuższym zastanowieniu, wypełnionym ciszą pełną napięcia i oczekiwania, odezwała się o wiele spokojniejszym głosem niż do tej pory.
-Tak więc powiedz mi czym się na codzień zajmujesz i co skłoniło Cię do wstąpienia do Gildii?
Po tych słowach swój wzrok skierowała prosto na mężczyznę i w tym wypadku żadne uczucie, jakie przemknęło by przez twarz młodziana nie uszłoby uwadze niewiasty. Zamilkła i zastygła w oczekiwaniu na ciąg dalszy tej, jakże ciekawej, dyskusji.
Victor de Miracle
PostWysłany: Śro 23:31, 15 Lip 2009    Temat postu:

Victor spodziewał się tego pytania i po długich rozmyślaniach doszedł do wniosku, że jakiejkolwiek odpowiedzi by nie dał to i tak byłaby zła. Magii nie można oceniać i postrzegać z jednej perspektywy. Nie miał zamiaru popisywać się umiejętnością krasomówstwa, gdyż w tym wypadku trzeba było udzielić krótkiej i prostej odpowiedzi bo inna nie miała by żadnego sensu wedle jego przekonań. Spojrzał elfce prosto w oczy, ale nie odkrył w niech tego co widział w oczach Nefariusa. Była zdecydowanie młodsza i nie kryła w sobie tak dużego spokoju. Otworzył usta i dał potokowi słów z nich wypłynąć.

-Przedstawię się raz jeszcze gdyż tak mi nakazuję wychowanie jakie przyjąłem i nie mogę dopuścić do sytuacji by nie okazać swego imienia komuś kto mi swe uprzednio ukazał.

Wstał i delikatnie skłonił głowę obdarzając Elkę uśmiechem

-Me imię brzmi Victor de Miracle, choć Ty Pani już je znasz... Pytasz mnie czym dla mnie jest magia, a ja odpowiem tak:
Nie mogę zdefiniować magii z mojej perspektywy z kilku powodów, po pierwsze za młody jestem by wyrażać opinię o czymś co mnie przerasta

Krótka pauza

-Po drugie zadałaś mi Pani pytanie, na które nikt nie zna dobrej odpowiedzi, gdyż dla każdego magia to co innego. Dla jednego to tylko środek, a dla innego sam cel. Nie mogę odpowiedź na to pytanie jednoznacznie z powodu braku doświadczenia. A ponadto nie czuję się na siłach jak już mówiłem by mówić o magii z mojej perspektywy. Może za kilka lat gdy już lepiej poznam tę wspaniałą część życia powiem Ci co sądzę o niej, ale jeszcze nie czas. Pozwól zatem, że i ja zapytam:

Czymże dla Ciebie jest magia?

Airane
PostWysłany: Śro 22:21, 15 Lip 2009    Temat postu:

Niewiasta skinęła jedynie głową, jednak nie skierowała się od razu do swojego biurka, lecz nadal przyglądała się uważnie kandydatowi. Mogła się jedynie domyślać co jest w zawarte w tych papierach. Dopiero po chwili, gdy już odgłosy odchodzącego maga zmieniły się w bezkresną ciszę, skierowała pierwsze swe pytania do mężczyzny.
-Tak więc chyba już się przedstawiać nie muszę, lecz żeby przyzwoitości było za dość... -Tu lekki uśmiech rozświetlił twarz dziewczyny, co natychmiast przemieniło jej twarz, dodając tym uroku i czaru, jaki spotykany jest u wszelakich istot długowiecznych, po czym kontunuowała.-Nazywam się Airane Calonë, lecz przyjaciele mówią mi Carey. Tak... Więc pozwól, że tem razem ja zadam pytanie. Powiedz mi czym dla Ciebie jest magia, gdyż jak wiadomo postrzegana jest zawsze inaczej przez każdą istote zamieszkującą Śródziemie.
Dziewczynie wydawało się to pytaniem wręcz idealnym, choćby po to, aby poznać nie tyle zainteresowania, co wiedzę kandydata. Zresztą i jej zawsze zadawano takie pytania, więc dlaczego teraz i ona miałaby go nie zadać? W tym momencie kolejny uśmiech rozświetlił lico białogłowej, a rozum powiódł ją ku jednemu z foteli stojących dokładnie naprzeciwko kandydata. Rozsiadła się w nim, dając tym odpoczynek swym nogom, zakładając jedną na drugą. Teraz pozostawało jej oczekiwać odpowiedzi mężczyzny.
Nefarius
PostWysłany: Wto 19:09, 14 Lip 2009    Temat postu:

Pobyt w dolinie dobrze Ci zrobi, mądrze wybrałeś przychodząc tu.
Carey wprowadzi Cię w członkostwo w Gildii. Jak może słyszałeś, wyjeżdżam, do mojej ojczyzny. Może kiedy wrócę, twoje rany będą już starsze, i łatwiej Ci będzie o tym mówić.


Wstał powoli, zbierając notatki, i kierując się do wyjścia, rzekł jeszcze kilka słów do obecnych.

Victorze, tak więc żywie nadzieję, że kiedy powrócę, spotkam Cię w lepszym stanie.
Carey, moje przemyślenia i wskazania znajdziesz u siebie na biurku, a Belethilu, jeśli będziesz miał chwilę wolnego czasu, proszę, zajrzyj do mojego pokoju.
Niech Eru wam błogosławi
- rzekł na pożegnanie zamykając delikatnie drzwi. Jeszcze przez chwilę słychać było stukot kostura, by po chwili wieża znów mogła pogrążyć się w bezkresnej ciszy.
Victor de Miracle
PostWysłany: Wto 0:03, 14 Lip 2009    Temat postu:

Człowiek zajął miejsce przed Nafariusem i przez chwilę wpatrywał się głęboko w jego oczy, prawdę powiadają Ci, że oczy elfa są głębsze od najgłębszej czeluści. W odróżnieniu jednak od niej miast przerażać uspokajają.

-Moja przeszłość nie jest czymś o czym lubię mówić, był to ciężko okres dla mnie. Gdyby nie fakt mieszkania w Kurald z tymi odszczepieńcami, których zwie się tutaj wampirami zapewne wiódł bym normalne i beztroskie życie. Trafiłem pod opiekę niejakiego Alestraina Ventreseme, który nie należał ani do żywych ani do martwych. Otaczali mnie od młodości sami krwiopijcy i muszę przyznać, że nie wpływali zbyt dobrze na moją psychikę. Jeśli panie pozwolisz opuszczę szczegóły mojej bytności w zamku tego potwora bo te wspomnienia są jeszcze za świeże. Może kiedyś...

Młodzieniec zaczął nerwowo przeczesywać włosy palcami, widać , że niełatwym było dla niego powrócić do tamtych czasów, choćby myślami. Po chwili jednak się uspokoił i wznowił kontakt wzrokowy z elfem. Lubił patrzeć rozmówcy w oczy, to zawsze dobrze na niego wpływało.

-Oczywiście jak się możesz domyślać szanowny elfie uciekłem z zamku. Chcieli i mnie przemienić tym samym pozbawiając radości z życia i zastępując ją zwykłymi zwierzęcymi instynktami. Do tej pory tułałem się po świecie, nigdzie nie miałem swego miejsca. Być może tak się działo z mojej winy... Sam już nie wiem.
Jednego jestem pewien, posiadam moc, nie potrafię do końca nad nią panować i czasem wymyka mi się spod kontroli powodując obfite krwotoki z nosa. Potrzebuję nauczyciela i potrzebuję towarzystwa normalnych osób. Tego szukam w gildii. W zamian oferuję całego siebie w tym moją znajomość Śródziemia, większości nekropolii i przybytków, w których zebrała się mroczna aura. Tym właśnie mniej więcej się zajmowałem po ucieczce, szukałem miejsc spotkań tych fanatyków i podświadomie ciągnęło mnie do nich. Nie rozumiem sam wielu moich zachowań, ale staram się wyeliminować je i chociaż z pozoru być normalnym.

Zamilkł, widocznie to było wszystko co miał na tę chwilę do powiedzenia. Nie opuścił jednak głowy i dalej patrzył rozmówcy głęboko w oczy. Czuł spokój...
Nefarius
PostWysłany: Pon 23:24, 13 Lip 2009    Temat postu:

Mi też miło poznać, jednak prócz imienia, nic o tobie nie wiem.
Mniemam, że skoro Belethil wraz z Carey Cię tu przyprowadzili, jesteś kandydatem do Gildii.


Obrócił się nieznacznie, by sięgnąć ręką fotala, i przekręcić go frontem do pokoju, tak by z pozycji siedzącej, mógł wszystkiego wysłuchać.
Leżał na nim list, pisany tengwarem, widocznie miał popędzić przed nim do Mithlondu, by zawiadomić kogo trzeba, o jego przybyciu. Już wiele, wiele dekad temu skończyły się czasy, gdy anonimowo mógł podróżować po Śródziemiu. Od czasu, gdy związał się ze strażnikami z Ithilien, wypuszcza się to w coraz odleglejsze krańce Endoru, by zaznać spokoju i wolności, które tak bardzo cenił. Usiadł na fotelu, przenosząc list, wraz z podkładką na swoje kolana, i kontynuował dialog.


Tak więc? Opowiedz nam tu obecnym coś o sobie. Wiadome jest, że to czyny, nie słowa stanowią o sile człowieka, tak więc radzę Ci mówić prawdę, w jej najczystrzej postaci, bo już wielu było takich, co mówili za dużo, i niezgodnie z prawdą. I lepiej nie wiedzieć jak skończyli.

Mimo dość ostrych słów, dalej uśmiechał się do kandydata. Nie było jego zamiarem pomnożyć mu stresu, czy też dodać nawet odrobiny strachu, ale co ma zabrzmieć dobitnie, tak zabrzmi w jego ustach.

Ah tak, proszę usiądźcie, a ty Victorze tam.

Kandydatowi wskazał miejsce naprzeciw siebie. Oczy człowieka zdradzą więcej niż on sam chce, a ubiór Victora wskazywał, iż może to być niezwykle ciekawa i barwna historia, tylko czy do końca prawdziwa?
Victor de Miracle
PostWysłany: Pon 22:17, 13 Lip 2009    Temat postu:

Młody człowiek spokojnie i powoli skierował wzrok w kierunku dotąd nie zauważonego, uśmiechnął się szeroko i odezwał spokojnym i dźwięcznym głosem.

-Victor de Miracle, kontent jestem z poznania tak znamienitej osobistości

Ukłonił się delikatnie, dość głęboko by okazać szacunek, ale nie dość by zachować się niczym lizus jakich wielu już pewnie odwiedzało gildię. Nie zamierzał się wkupywać w cudze łaski, gdyż chciał tu zostać przyjęty za swe umiejętności magiczne, a nie te odpowiedzialne za wkupywanie się w cudze łaski. Co to, to nie. Victor był na to zbyt dumny, za co nieraz już musiał płacić sporą cenę zdrowia, a niegdyś niemalże życia.
Nefarius
PostWysłany: Pon 13:31, 13 Lip 2009    Temat postu:

Prócz dźwięku skrzypiących drzwi i kroków przybyłych, komnatę wypełniał jeszcze jeden dźwięk. Skrobanie, a tak szybko skrobać mogła tylko jedna osoba - dyplomata Nefarius. Przebiegał od linijki do linijki oczami, próbując znaleźć się w ciele adresata. Słowo ma moc, znacznie większą niż tysiąc mieczy, a jeszcze nimi poparte, zdolne jest do wielkich czynów. Dyplomaci o tym wiedzą, ale może dobrze będzie, jak świat sobie tego nie uświadomi, i dalej z wygodnego fotela w Orthanku, będzie można nim manipulować.
Rekrutant, ale to teraz nim ma się zająć, skaranie boskie! Całe szczęście, że wyjeżdża do Lindonu, nie zabawi tu długo, ale skoro już tu jest... Wstał tylko, podpierając się swym kosturem, reliktem magii natury i pieśni, której to jedyny, zagłębił tajniki, a właściwie "tworzył" ją. Stanął frontem do przybyłego, mierząc go swymi błękitnymi, jak niebo oczami, które trafnie potrafiły ocenić kandydata, zanim ten jeszcze coś powie. Skłonił się uprzejmie, wypowiadając słowa.


Nefarius z rodu Galthorne, zwany także Auberonem, Halvardem, oraz Urudinem, naczelny dyplomata Gildii, były jej przywódca, witaj w naszych skromnych progach.

Głos miał bardzo melodyjny, nawet jak na elfa. Nic dziwnego, dla kogoś, kto znał jego ojczyznę, Lindon.
Victor de Miracle
PostWysłany: Sob 23:38, 11 Lip 2009    Temat postu:

Victor spokojnym krokiem wszedł do pokoju gościnnego i tak zastygł w bezruchu nie zasiadając w żadnym z foteli, gdyż zasady dobrego wychowania nie pozwalały mu na zajęcie miejsca bez zgody właściciela. Dalej nie odezwał się do elfki, gdyż etykieta jasno nakazywała mu czekać, aż ta sama się do niego odezwie, gdyż po pierwsze była kobietą, a po drugie ona była tu u siebie i mogła sobie nie życzyć by się do niej zwracał nieproszony. Zdjął płaszcz i przewiesił go przez ramię. Wreszcie można było ocenić jego sylwetkę i ujrzeć jego strój. Był wysoki i szczupły, postury bardziej elfiej niż ludzkiej. Jedną dłoń miał okutą w żelazną rękawice z wypustkami, natomiast druga był śnieżnobiała i wyposażona w długie szczupłe palce. Miał na sobie czarne proste spodnie wpuszczone w buty do jazdy konnej. Czarną koszulę z koronkowymi mankietami i takim samym kołnierzykiem. Jednak to co najbardziej przyciągało w nim wzrok były oczy, tak ciemne, że niemalże barwy onyksu o przeszywającym spojrzeniu. Mimo trudów podróży jego włosy dalej prezentowały się całkiem dobrze jak sądził, a dla pewności delikatnie przeczesał je palcami. Ciemnobrązowe kłaki na głowie były jego dumą i tylko w ich wypadku cechował się próżnością. Uśmiechnął się delikatnie w stronę elfki bo Jej mina zdradzała fakt, iż nie jest zbyt wesoła.
Znowu musiał czekać.
Airane
PostWysłany: Sob 23:23, 11 Lip 2009    Temat postu:

Słysząc słowa swego przywódcy trochę speszyła się, jednak nie na tyle by całkowicie się pozwolić sobą zawładnąć. Miała swoją godność i byle młodzian nie będzie nią pomiatał, bowiem szacunek powinien mieć dla każdego. Szczególnie chcąc dostać się do "rodziny" jaką tworzyli. Widziała, że niebawem będzie żałować swojego zachowania i nie chcąc się narażać Belethilowi i swojemu sumieniu, powiedziała cicho, ze spuszczoną głową, przechodząc obok swego przywócy:
-Amin hiraetha
Po tych słowach nie odezwała się przez dłuższy czas. Najprawdopodobniejszym powodem tego był fakt, ze kandydat na członka Gildii nie naprawił swego błędu, a jak mówi dobre wychowanie, winien to zrobić. Miała nadzieję, że Nefarius również wyczuje to, co niewiasta w tymże mężczyźnie. Chociaż, być może to tylko zwykłe uprzedzenie. Elfka nie miała dziś udanego dnia, co można było zauważyć. Dlatego też była o wiele mniej ugodowa niż zazwyczaj.
Belethil
PostWysłany: Sob 22:43, 11 Lip 2009    Temat postu:


Belethil lubił milczeć i rozmyślać, należał bowiem do zdecydowanie starszego pokolenia Nieśmiertelnych, a nie tych młodych, co to więcej kierują się emocjami i uczuciami, aniżeli umysłem, sercem i duszą. Widząc zamieszanie jakie powstało wokół osoby nowo przybyłego kandydata zaniepokoił się nieco. Jeszcze by tego brakowało, aby doszło do jakiejś sprzeczki, zresztą ów jegomość, zdawał się już mieć dość siedzenia w siodle.


Mani ume lle quena? Lle lakwenien?


Te słowa Belethil skierował do Airane, nie podobało mu się to, w jaki sposób odnosiła się do kandydata, ani to w jaki sposób odnosiła się do niego samego w danej chwili, a ponieważ zły to ptak co własne gniazdo kala, nie zamierzał używać dosadniejszych wyrażeń. Następnie swój wzrok skierował na przybysza. Podszedł do niego i pomógł mu zsiąść z wierzchowca.


- Mellonamin, zapraszam do Orthanku. Tam usiądziemy wygodnie w pokoju gościnnym i dokończymy naszą dalszą rozmowę.


Następnie Belethil się odwrócił i delikatnym gestem nadgarstka sprawił, że wrota do Orthanku otowrzyły się na zewnątrz, przed magami. Belethil puścił przodem gościa, jak nakazywała kulturę, następnie Airane, ponieważ była kobietą, a później wszedł on sam aby zaprowadzić ich do pokoju gościnnego.
Airane
PostWysłany: Sob 21:33, 11 Lip 2009    Temat postu:

Elfka, bardziej ośmielona, uśmiechnęła się lekko jedynie, tym swoim lekko podłym uśmieszkiem. Nie spodobał jej się brak szacunku nowego kandydata do jej osoby. Może i była o wiele mniej ważna od Belethila i darzyła przywódce ogromnym respektem, lecz nie znaczyło to, że jej się on nie należy. Szczególnie biorąc pod uwagę pewną małą drobnostkę. Po chwili odezwała się, pierwsze słowa kierując do Belethila:
-Pozwól, że ja dalej zajmę się przybyszem. W końcu odpowiadam za to i za dalsze wtajemniczanie nowicjuszy. Oczywiście, pod warunkiem, że dojdzie do tego etapu.-Tu wzrok niewiasty spoczął na nieznanym jej mężczyźnie. Teraz już, oczekując na odpowiedź Belethila, odwróciła się przodem do kandydata, mogąc ze spokojem mu się przyjrzeć. Postanowiła poczekać na pierwszy ruch mężczyzny. W końcu to jemu powinno zależeć na dostaniu się do tak znamienitej Gildii.

Powered by phpBB © 2001 phpBB Group